Fałszywe pojęcie „altruizmu”

Pojęcie tak zwanego „altruizmu” – wybranego za naczelne zło i coś, co zniszczonym byc powinno, przez naśladowców Ayn Rand, twórczyni szkoły filozoficznej nazywanej obiektywizmem, jest pozbawione całkowicie sensu.

Nie jest możliwe bowiem udowodnienie, że kiedykolwiek, jakikolwiek altruizm był motywacją do działania jakiejkolwiek jednostki lub grupy ludzi. Każdy taki przykład można teoretycznie wyjaśnić bowiem za pomocą egoizmu.

Wynika to z oczywistej obserwacji, że każda osoba myśli samodzielnie, to jest, realizuje jedynie idee, które uprzednio objawią się w jej umyśle – nie ma przy tym znaczenia to, że idee te pochodzić mogą z zewnątrz: być nauczone, zasłyszane, albo nawet wymuszone na jednostce.

Powszechnie za altruizm uważa się, lub można uważać: działania dobroczynne, udział w wojnie na rzecz obrony wspólnoty i jej interesu, zawieranie kompromisu z przeciwnymi siłami politycznymi w ramach procesu demokratycznego, udział w tzw. „solidaryzmie społecznym” poprzez płacenie podatków i wiele, wiele innych działań.*

Jeśli jednak przyjrzymy się każdemu z nich, w każdym przypadku możemy odkryć, że pomimo deklarowanej postawy „altruistycznej”, osoba je podejmująca, może posiadać inne, osobiste, wewnętrzne motywacje natury jak najbardziej egoistycznej, które tłumaczą ich podjęcie.

Mało tego: jeśli osoba ta twierdzi, że działania „altruistyczne”, są „moralnie doskonalsze” i „pożądane społecznie”, albo są „efektywne” z uwagi na poprawę ogólnego dobrobytu społecznego, to oznacza, że musi się z tym zgadzać i osobiście cenić te wartości lub skutki wyżej, aniżeli ceni ewentualny, osobisty zysk wynikający z rezygnacji lub uniknięcia tych „altruistycznych” działań. Jeśli tak jest, to działa w swoim, egoistycznym interesie, jakim jest zaspokojenie własnego poczucia sprawiedliwości, moralnej słuszności lub efektywności ekonomicznej.

Rozważmy jednak bardziej skrajny przykład, który wydaje się niepodważalnym dowodem na istnienie motywacji altruistycznych: podjęcie jakiegoś działania pod przymusem i groźbą przemocy ze strony innych osób. W takim przypadki osoba taka może nie cenić wymuszanych na niej działań, jednak cenią je osoby zmuszające ją do ich podjęcia – czy to groźbą społecznego ostracyzmu, czy bezpośredniego zastosowania przemocy fizycznej w razie odmowy. Czy poddany takiemu przymusowi osobnik postępuje zatem „altruistycznie”? Nie, gdyż rzeczywista motywacja skłaniająca go do działania to strach i pragnienie uniknięcia przemocy ze strony innych osób. Innymi słowy: nawet przymusowy ”altruista” działa w oparciu o „egoistyczne” pragnienie uniknięcia zostania ofiarą przemocy.

Gdyby osoba ta ceniła wyżej swoją indywidualną swobodę od rezultatów lub wartości działań „altruistycznych”, po prostu by ich nie podjęła. Podobnie, gdyby ceniła wyżej własne niezachwiane wartości aniżeli własne przetrwanie i wolność od obcej przemocy – wybrałaby odmowę i poddała się przemocy lub podjęła fizyczny opór, ryzykując obrażenia a nawet śmierć. W rzeczywistości zdarzały się przecież zresztą przypadki takich postaw oporu wobec woli przedstawicieli kolektywu, opresyjnej władzy czy kultury.

Jak więc widać, postępowania „altruistyczne” jest prakseologiczną i psychologiczną niemożliwością w ludzkim świecie, w którym ludzie nie stanowią jednego, kolektywnego umysłu, lecz odrębne, świadome jednostki myślące i działające.

Zatem obiektywiści powinni porzucić ten bezużyteczny i śmieszny termin, jakim jest „altruizm” i po prostu mówić, że to, co istotnie jest wrogiem wyznawanych przez nich idei to agresywny egoizm, tj. taki, który zaspokaja swoje pragnienia nie poprzez wykorzystanie własnych zasobów pozyskanych w ramach pokojowej, dobrowolnej współpracy z innymi egoistami, lecz poprzez zmuszanie innych egoistów do działania w jego interesie i tym samym niedobrowolne zawłaszczanie cudzych zasobów.

—-
#altruizm #egoizm #AynRand #filozofia #psychologia #fivequestionsguy
* Niektórzy gotowi są także określić mianem „altruizmu” kupienie popcornu swojej dziewczynie podczas wyprawy do kina.
Altruizm