Polityk to inny gatunek, może zabrzmieć to rasizmem, ale nie obchodzi mnie to. Kim trzeba bowiem być, jakie moralne zasady wyznawać, aby być politykiem? Politycy przekonują nas poprzez media, że ciężko pracują dla naszego dobra tworząc prawo, uchwalając ustawy, debatując nad ważnymi kwestiami społecznymi i gospodarczymi. Politycy występują w naszym imieniu jako reprezentanci narodu na spotkaniach dyplomatycznych, podpisują traktaty, umowy i pakty. Wszystko to rzekomo dla naszego dobra. Polityk, czy to minister, czy zwyczajny poseł na sejm, ma obowiązek służyć interesowi publicznemu, robić wszystko, aby jego współobywatelom wiodło się coraz lepiej, aby naród prosperował. Tyle teoria. Wierzyć w taki stan rzeczy może tylko człowiek, który spadł z księżyca lub urodził się wczoraj. Piękny ideał jest mitem na równi ze smokami i potworem z Loch Ness.Czym politycy zajmują się bowiem w rzeczywistości? Pasożytowaniem. Niemożliwością jest, aby zajmowali się czymkolwiek innym, gdyż sam koncept, jakoby grupa wybrańców powołana przez głosowanie do decydowania o życiu całego społeczeństwa, mogła poprawić byt tego społeczeństwa. Jakim niby cudem Jacek i Franek mieliby zwiększyć swój dobrobyt poprzez obwołanie Adama swoim przedstawicielem i oddawanie mu części swoich pieniędzy oraz prawa do decydowania w ich imieniu, co z tymi pieniędzmi będzie się działo, oraz co wolno będzie im samym robić?
Rozważmy dwie sytuacje: społeczeństwa ludzi wolnych i społeczeństwa politycznego. Każde z nich dla uproszczenia składa się z trzech osób 😉 Adama, Jacka i Franka.
W normalnym społeczeństwie Adam, Jacek i Franek muszą swój dochód wypracować świadcząc pożyteczne dla kogoś innego usługi lub wytwarzając dobra, które ktoś trzeci zechce zakupić. W ten sposób wszyscy trzej pozyskają środki na utrzymanie siebie i ewentualnie swoich bliskich. Wyprodukują jednak dobra na rynku, przez co zwiększy się bogactwo całego społeczeństwa.
W społeczeństwie politycznym, takim, w jakim żyjemy obecnie, sytuacja maluje się zgoła inaczej. Adam mianowany na posła/ministra/urzędnika niczego nie wytwarza. Jego rola polega na zarządzaniu tym wszystkim, co dotyczy Jacka i Franka – produktami ich pracy oraz ich losem i prawem jakie ich dotyczy. Skoro Adam niczego nie produkuje, nie oferuje żadnych pożytecznych usług, ani nie sprzedaje produktów swojej pracy, to musi utrzymać się z innego źródła – z grabieży. Musi otrzymać dochód zabrany komuś innemu – Jackowi i Frankowi. Jak wyjaśnia Franz Oppenheimer:
„Istnieją dwa wzajemnie sprzeczne sposoby dla człowieka pragnącego przetrwać, które można wykorzystać do zdobycia środków niezbędnych do zaspokojenia pragnień. Są to praca i kradzież — własna praca i przymusowe przywłaszczenie pracy kogoś innego.”[1]
Działalność Adama zalicza się do drugiej kategorii. Tym samym, Adam konsumuje dobra na rynku, sam ich nie wytwarzając. Nie tylko jednak pasożytuje na pracy innych, ale jeszcze zmniejsza owoce tej pracy – Jacek i Franek poprzez podatek na utrzymanie Adama otrzymują negatywny bodziec zniechęcający ich do wytężonej pracy. Jeżeli w dodatku w naszym politycznym społeczeństwie uchwalono podatek progresywny, to społeczeństwo jest jeszcze silniej zniechęcane do pracy, gdyż im więcej zysku wypracuje, tym większa jego część zostanie mu zagrabiona przez Adama-urzędnika.Etatyści zdają się częściowo rozumieć ten problem powołując się na tzw. krzywą Laffera, która wskazuje nam, że zwiększanie powyżej pewnego poziomu wysokości podatków nie przynosi wcale wzrostu dochodów państwa a wręcz przeciwnie. Mnie, jako libertarianina mało jednak obchodzą dochody państwa i nie widzę nic dobrego w ich wzroście. Obniżenie podatków nie ma na celu zwiększenia dochodów państwa, lecz zwiększenie dobrobytu ludzi, którzy zatrzymają swoje pieniądze. Im mniej pieniędzy zabierze nam rząd, tym więcej pozostanie w naszej kieszeni i będziemy mogli wydać je na użyteczne dobra i usługi.
Etatyści mogą powiedzieć, że przecież „urzędnik Adam wykonuje pewną pracę dla społeczeństwa, która przynosi mu korzyści”. Jest to czysto teoretyczne założenie, którego nie da się potwierdzić. Adam nie pyta się Jacka ani Franka, czy cenią sobie jego „świadczenia” i czy chcą płacić podatki na ich wykonywanie. Adam uchwala prawo, feruje zakazami i tworzy regulacje niezależnie od tego, czy na takie „dobra” jest popyt czy go nie ma. Ponieważ działalność Adama-urzędnika/polityka jest finansowana z przymusowych podatków, nie wiemy, czy Jacek i Franek chcieliby korzystać z jego „świadczeń”, gdyby zaproponował im to na zasadach dobrowolnej transakcji. Ponadto podatnicy nie mają zbyt dużego wpływu na jakość i formę świadczonych przez rząd „dóbr”. Niezależnie od tego, jakie by one nie były, są zmuszeni się na nie zgodzić, a nawet, jeżeli pozwala się im z nich rezygnować, nadal muszą finansować ich świadczenie. Przykładowo, jeżeli Adam uchwali darmowe usługi fryzjerskie dotowane przez państwo, a Jacek jest łysy i z usług fryzjera nie korzysta, to i tak będzie zmuszony je finansować. Na wolnym rynku Adam może świadczyć dowolne usługi, ale jeżeli nie znajdzie klientów potrzebujących takich usług lub dóbr, zbankrutuje i będzie zmuszony podjąć inną działalność. jako państwowy urzędnik, nie musi dbać o to, czy jego działalność jest pożądana.Właśnie dlatego Hans Herman Hoppe nazywa świadczenia państwowe „złami” (bads) a nie „dobrami” (gods)[2]. Te ostatnie przypisuje jedynie prywatnym przedsiębiorstwom działającym na rynku. Co więcej, „usługi” świadczone przez rząd będą droższe od analogicznych oferowanych przez podmioty prywatne. Wynika to z braku rachunku ekonomicznego instytucji publicznych. Zdumiewające jest, jak pisze Thomas Sowell, to że:
„(…)ludzie, którzy myślą, że nie zdołamy sami opłacić sobie lekarzy, szpitali i lekarstw, sądzą jednocześnie, że jesteśmy w stanie opłacić nie tylko lekarzy, szpitale i lekarstwa, ale też rządowa biurokrację do zarządzania tym wszystkim.”
Politycy to zaprawieni w oszustwie i wyłudzeniu specjaliści od pasożytowania na owocach pracy innych ludzi. Każdy posiłek, jaki spożywają, każdy element odzieży, jaki noszą, każda noc w ciepłej pościeli, każdy litr paliwa w baku ich samochodu, cała ich własność nabyta w okresie ich kariery politycznej, niczym nie różni się od własności uzyskanej przez gangstera, bossa kartelu narkotykowego, pospolitego złodzieja czy włamywacza. Politycy wszystko zawdzięczają machinie wyzysku porządnych ludzi pracujących na swoje utrzymanie i żywiąc się na koszt społeczeństwa maja czelność decydować jeszcze o losach ludzi, którzy ich karmią. Czy żebrak ma prawo mówić nam, co mamy robić? Nie. Tymczasem polityk robi to każdego dnia, uchwalając prawo.
Etatysta powie być może, że jednak transfer dochodu od społeczeństwa do polityków czy urzędników różni się od działalności gangstera. Może sugerować, jakoby ludzie dobrowolnie godzili się na taki transfer, gdyż potrzebują usług klasy politycznej i urzędniczej. Na internetowej stronie sejmu znajdziemy nawet kłamliwe hasło propagandowe głoszące, że:
„Wszelka władza społeczności ludzkiej początek swój bierze z woli narodu.”
Taka zwodnicza sentencja jest równie fałszywa, co przekonanie, że ludzie płacą podatki dobrowolnie, gdyż pożądają świadczeń realizowanych za nie przez rząd. Jest to kłamstwo, a w najlepszym razie niepoparta dowodami hipoteza. Rządy nie mają w zwyczaju pytać podatników, czy chcą naprawdę ich usług, nie dają im wyboru: czy chcesz opłacać diety poselskie posłom sejmowym? Czy życzysz sobie, aby na Twój koszt premier latał do domu samolotem? Czy chcesz finansować nowe iPady dla parlamentarzystów? Państwo nie pyta ludzi o to, czy chcą płacić podatki, tak samo, jak gangster nie pyta o to, czy jego ofiary chcą płacić mu haracz. Ponieważ ludzie preferują mieć więcej, niż mniej i dotyczy to również pieniędzy, możemy podejrzewać, jakiej odpowiedzi udzielaliby podatnicy i ofiary gangsterów, gdyby dawano im możliwość dobrowolnego decydowania. Jedyne, czym różnie się polityk od gangstera to skala jego działalności i potęga militarna, jaka dysponuje. Żaden gangster nie będący politykiem, nie ma do swojej dyspozycji czołgów, myśliwców bojowych, dywizji piechoty ani broni nuklearnej. Tylko najpotężniejsi mafijni bossowie są zdolni wchodzić w trwałe i lukratywne układy z politykami, zapewniając sobie protekcję państwa i jego aparatu opresji i sadownictwa. Nie mówmy więc już nigdy o „dobrowolności” podatków czy struktur państwowych.
Wracając jednak do kwestii pasożytów, warto wspomnieć wreszcie o inspiracji, jaka skłoniła mnie do napisania na ten temat. jak donosi Rzeczpospolita:
„Dziś w Sejmie zasiada 40 posłów, którzy w oświadczeniach majątkowych wykazali pobieranie świadczeń emerytalnych. Te wyniosły przeciętnie ponad 3400 zł (w kraju średnio ok. 1700 zł). – Oprócz emerytury 39 z nich pobiera uposażenie poselskie, dietę, środki na prowadzenie biura oraz dodatki za przewodnictwo w komisjach sejmowych (…).”
To wiadomość druzgocząca dla praworządnego, uczciwego człowieka, jakim jestem, ale przede wszystkim dla biednego pracownika prywatnego przedsiębiorstwa, który emerytury w swoim życiu nie otrzyma, gdyż ZUS zbankrutuje w przeciągu najbliższych 10-20 lat, a tymczasem płacić musi podatki na utrzymanie przywilejów emerytalnych dla tych pasożytów. Z artykułu w Rzepie dowiadujemy się, że bezwstydni posłowie nie obawiają się niczego i bezczelnie pobierają uposażenie poselskie, diety, dodatki i do tego jeszcze dodatkowo emerytury. Niektórzy nawet, jak Zofia Czernow ma jeszcze czelność powoływać się na to, że emerytura jest jej „prawem” a nie przywilejem. Cóż za hipokryzja w wykonaniu ludzi, którzy przegłosowali podwyższenie wieku emerytalnego dla milionów obywateli, których skażą na życie w nędzy lub na to, że nigdy się emerytury nie doczekają. Wszystko, aby ocalić działanie ZUSowskiej piramidy finansowej choćby na kilka lat, zanim sytuacja kryzysowa nie pozwoli kolejnemu rządowi wprowadzić jakichś nowych, totalitarnych rozwiązań problemów, które stworzyły poprzednie rządy.
Warto wspomnieć tymczasem, że zwykli podatnicy nie mogą ot tak sobie dowolnie pracować i zarabiać pobierając jednocześnie emeryturę. Zwykły śmiertelnik nie będący posłem, może zarabiać miesięcznie najwyżej 2391 zł, powyżej tej kwoty jego świadczenie z ZUS będzie pomniejszone, natomiast jeśli uzyska dochód powyżej 4440 zł/mc, emerytury nie dostanie w ogóle[3]. Ile wynoszą uposażenia i diety poselskie?
Uposażenie poselskie to 9892.20 zł. brutto; dieta poselska to 25 % uposażenia, jest wolna od podatku dochodowego od osób fizycznych. Obecnie wynosi 2473.08 zł.[4]
Innymi słowy, poseł-pasożyt otrzymuje miesięcznie 12356.28 zł (10-krotność pensji przeciętnego pracownika[5]) i mimo to jeszcze pobiera sobie emeryturę! Co się stało z limitami dochodu dla emeryta? Dlaczego ZUS nie robi nalotów na domy posłów i nie pozbawia ich nienależnie pobranych świadczeń? Wreszcie: dlaczego lud pracujący, czyli uczciwi podatnicy wypruwający sobie flaki, aby związać koniec z końcem, pozwalają aby opasłe, bogate pasożyty fundowały sobie na ich koszt przywileje i potężne pensje? Za co w ogóle niby poseł dostaje 12 tysięcy złotych? Za siedzenie od czasu do czasu w sali sejmowej i naciśnięcie guzika pod dyktat przywódcy partyjnego? Za nie-czytanie ustaw, które są przepychane przez głosowania przez rożne lobby, takich, jak ustawa o szczepieniach czy o GMO?
Dlaczego tych ludzi tłum jeszcze nie wyniósł z sejmu, nie osądził i nie wygnał z kraju za zdradę interesu narodowego, notoryczne przywłaszczanie mienia, nepotyzm, łamanie prawa, gwałcenie wolności obywatelskich i Konstytucji?
———————————————————–
[1] – Franz Oppenheimer, The State: Its History and Development Viewed Sociologically, Vanguard Press, New York, 1926, str. 25.
[2] – H.H.Hoppe: Społeczeństwo prawa państwowego czy prywatnego? Wykład podczas Drugiego Seminarium Austriackiej Szkoły Ekonomii w Porto Allegre, kwiecień 2011.
[3] – Elżbieta Kurek, Ile może dorobić emeryt i rencista? www.lublin.pl
[4] – Uposażenie i dieta poselska, http://www.sejm.gov.pl
[5] – Dla tych wszystkich, którzy chcieliby zarzucić mi nieścisłość i powołać się na „średnią krajową pensję„, mam odpowiedź: ilu naprawdę ludzi w tym kraju zarabia 3719 zł miesięcznie? 5%? 10% społeczeństwa? Drugie tyle zarabia powyżej średniej krajowej i to dużo powyżej – na przykład prezesi państwowych przedsiębiorstw. Większość natomiast uzyska 1500-2000 zł w najlepszym wypadku.
*- autor zastrzega, że być może, pojedynczy, nieliczni politycy i urzędnicy nie mają złych intencji, niektórzy być może sądzą, że mogą przysłużyć się interesowi obywateli, uchwalać „dobre” prawo, pomagać społeczeństwu i zwiększać dobrobyt. Ci osobnicy jednak żyją w błędzie, w pułapce okropnego, etatystycznego kłamstwa. Jedyne, co autor niniejszego tekstu może o nich powiedzieć to że jest mu ich żal, że zeszli na drogę polityki, która jest drogą tożsama z karierą gangstera.
wow! przekonales mnie 😉
co do odnosnika nr.5:
Nie jest prawda ze tylko 10% ludzi zarabia powyzje sredniej – ta liczba wynosi ok.33%.
Rowniez nieprawda jest ze wiekszosc dostaje miedzy 1500-2000. Mediana placy wynosi (wyniosla w 2011) 2907 zł. Czyli dokladnie polowa zarabia poniezej a polowa powzyej tej kwoty. I rA przy medianie nie ma znaczenia ze jakis prezes dostaje 10mln…
wiecej na: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,10869128,Dwie_trzecie_pracownikow_zarabia_ponizej_sredniej_.html#ixzz276ZGbClT
ps. sory za zrodlo 😉
O to pozytywne zaskoczenie – chociaż mediana według mnie też nie jest najlepszym wskaźnikiem. Najlepsza byłaby DOMINANTA, czyli wartość NAJLICZNIEJ występująca. Podawania dominanty mówiłoby znacznie więcej o tym, ile zarabiają naprawdę Polacy.
o to jest odorbinke lepiej, niż sądziłem – nadal jednak jest tragicznie 🙂
This is the third blog post, of your website
I really browsed. But yet I personally like this particular one, “Politycy to pasożyty podobne do wszy.
* | ANTISTATE” the most. All the best ,Titus
podoba mi się to opracowanie, uważam za prawidłowe porównanie polityk=pasożyt. Pasożytów ,jak wiemy, jest bardzo wiele. Pozostawione w spokoju (nietępione) rozrastają się nadmiernie (jak np. w Polsce), i mogą spowodować śmierć organizmu na którym pasożytują. Wnioski, co czynić należałoby, nasuwają się same ale to mogłoby zostać podciągnięte przez „robale” do nawoływania do rewolty. 🙂
Drobiazgowe spojrzenie na myśl, każdy winien przeczytać dodatkowo zaznajomić się z przedmiotem.
Problematyka bliska każdemu, rekomenduję lekturę
Treść pokrewna każdemu, rekomenduję publikację
Strona świadczy o nietypowych wydarzeniach, zapraszam do dyskusji